Muzyczna ucieczka od nikczemności tego świata...

Muzyczna ucieczka od nikczemności tego świata...  /recenzja koncertu 2.10.2022/


"W niedzielny wieczór 2.10.2022 roku wybrałem się do tczewskiej Fary, o dziwo, jak rzadko, kościół wypełniony był po brzegi. Plakat obwieszczał światową premierę Requiem „Bolesne opadanie liści” Macieja Zakrzewskiego do słów Romana Landowskiego. Tekst Landowskiego znałem wcześniej – pełen nostalgii, chrześcijańskich oraz kulturowych odniesień i reminiscencji. Liryk przywoływał w pamięci mszę żałobną – wieczne odpoczywanie Wolfganga Amadeusza Mozarta. Requiem Macieja Zakrzewskiego poświęcone pamięci zmarłego przed 15 laty pisarza i poety tczewskiego zostało zamówione przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej oraz na okoliczność kultowego XIV już Festiwalu Twórczości Kociewskiej im.Romana Landowskiego. Jest cisza. Wyczuwa się podniosłość chwili. Wchodzą wykonawcy: Orkiestra Kameralna Progress, oktet wokalny Art 'n' Voices, saksofonista Adam Wendt oraz dyrygent – Szymon Morus. Znakomitości pomorskiego świata muzycznego witane głośnymi brawami. I znowu cisza. Skupione oczekiwanie. Batuta w górze. Zabrzmiały dzwony rurowe. Przenosimy się w inny świat. Przestrzeń świątyni wypełniła muzyka budząca myśl o nieuchronnym przemijaniu ale myśl pogodna, spokojna, porywająca do najbardziej odważnych skojarzeń. Muzyka przypominała, że zmagania ducha są nieodzowne w poszukiwaniu nowych ideałów. Dzieło Macieja Zakrzewskiego jaśniało spokojną, trwałą wiarą w człowieka oraz zwycięstwo piękna i dobra nad złem i szpetotą. Kompozytor dla tekstów Landowskiego znalazł w muzyce cudownie adekwatny język do snucia refleksji, analizowania przeżyć i oceniania dokonań podmiotu lirycznego oraz każdego człowieka. Ta przejmujące wibracje saksofonu, te dobroczynne oddziaływanie wieńczącego dzieło Dankpsalmu były prawdziwym balsamem dla serca. Batuta znieruchomiała. Zaległa cisza! I huragan nieustających braw. Długie i zasłużone owacje na stojąco! Poprzez zaczarowane meandry nostalgicznej kompozycji Zakrzewskiego, mistrzowską ręką poprowadził muzyków niezawodny Szymon Morus. Słuchacze przeżyli wzruszające chwile. Można było zapomnieć o wszystkich bólach i nikczemnościach tego świata.."


/Wojciech Łazienkowski, tcz.pl/